Sergiusz Ks. Golicyn
- Urodzony dnia 22 VII 1803 – Ryga
- zmarł dnia 19 XI 1868 – Starawieś
- Wiek: 65 lat
za http://www.historycy.org/historia/index.php/t23263.html
Szkoły prywatne w Żulinie, Hucie Golicynów i Golicynowie
Wyraźny przełom w szkolnictwie na terenie dóbr starowiejskich nastąpił pod koniec I połowy XIX w. Był on związany z postacią księcia Sergiusza Golicyna (1803-1868) i jego małżonki Marii Ewy z hrabiów Jezierskich (1819-1882)31, którzy w 1839 r. nabyli majątek w Starej Wsi.
Przybycie rosyjskiego arystokraty wywołało początkowo obawy miejscowych ziemian o „zruszczenie” okolicy. Ale wkrótce, zapewne pod wpływem jego uroczej i patriotycznie nastawionej żony, zostały szybko rozwiane. Książę Sergiusz Golicyn (w młodości dekabrysta oraz przyjaciel Adama Mickiewicza i Aleksandra Puszkina) bardzo szybko zaczął posługiwać się poprawną polszczyzną i rozwijać działalność na rzecz miejscowej ludności. Co więcej, wbrew polityce ówczesnych władz, pozwalał na organizację wiejskich szkółek elementarnych, nie tylko dla polskich, lecz także dla dzieci pochodzenia niemieckiego.
Jedna z takich szkółek została założona w kolonii Żulin, powstałej w środku lasów starowiejskich (grudzień 1840 r.), w pobliżu nowo budowanej huty szkła. O jej istnieniu świadczy dokument oficjalnej rejestracji wsi Żulin, dokonanej w pałacu starowiejskim 18 grudnia 1845 r. W zakończeniu umowy zawartej pomiędzy właścicielami a kolonistami znajduje się ciekawy passus: W końcu Xięstwo Dziedzice już dodali dwa morgi gruntu na szkółkę bez opłaty czynszu. Z tego zapisu możemy wnioskować, że właściciele majątku zezwolili osadnikom na założenie szkoły elementarnej, z niemieckim językiem nauczania. W praktyce mogło to oznaczać wynajęcie własnego nauczyciela i przeznaczanie na ten cel dochodu ze wspomnianej działki ziemi. Powstanie w Żulinie niemieckiej szkółki jest zupełnie zrozumiałe, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż w 1846 r. mieszkało tutaj aż 266 kolonistów wyznania ewangelicko-augsburskiego, podczas gdy w Hucie Golicynów było ich tylko 10, a w Majdanie – 8 osób.
Opiekę duszpasterską nad dziećmi kolonistów niemieckich w pierwszych latach osadnictwa pełnił pastor z Węgrowa Fryderyk Wilhelm (od 06. 11. 1838 do 11. 12. 1841 r.). Po jego śmierci tymczasowym administratorem parafii węgrowskiej został pastor Boguchwał Schlicke z Paprotni Dużej. Na wniosek konsystorza z 6 marca 1843 r. zarząd parafii powierzono pastorowi Karolowi Janowi Fryderykowi Tetznerowi (1816-1887), który zaczął pełnić posługi duszpasterskie od 1 kwietnia tegoż roku (aż do śmierci). Z wielkim zaangażowaniem tworzył on nowe kantoraty i szkoły połączone z domami modlitwy. To właśnie w okresie jego działalności powstała niemiecka szkółka w Żulinie.
W 1864 r., po dwudziestu latach swojej działalności w parafii ewangelickiej w Węgrowie, obejmującej także dobra starowiejskie, sporządził on sprawozdanie, w którym poruszył również kwestię szkolnictwa. Według jego oceny nauka dzieci wiejskich stała na niskim poziome. Powodem tego byli niewykształceni nauczyciele, którzy nie potrafili przekazać wiedzy. Negatywny wpływ na edukację miało zbyt późne posyłanie dzieci do szkoły, zazwyczaj od 10 roku życia. Większość z nich zaczynała uczęszczać na lekcje w wieku 13 – 14 lat, najczęściej w ramach przygotowania do konfirmacji. Nauka trwała zaledwie sześć miesięcy w ciągu roku i ograniczała się do nauczenia modlitw porannych i wieczornych i Ojcze nasz, a także do dziesięciu przykazań. Nic więc dziwnego, że dzieci opuszczały szkołę nauczywszy się zaledwie czytać po niemiecku i poznawszy jedynie część małego katechizmu Marcina Lutra.
Budowa huty szkła w okolicach Majdanu przy trakcie węgrowskim, prowadzącym z Węgrowa przez Tończę do Stoczka oraz wzrost osadnictwa w tym rejonie spowodowały napływ ludności i powstanie nowych wsi. Książę Golicyn, widząc coraz więcej dzieci robotników i osadników, pozwolił im na założenie kolejnej szkółki elementarnej, tym razem we wsi Huta Golicynów. Wydaje się, że była to szkoła prywatna, a może nawet tajna, ponieważ – poza kościelnymi zapisami – nie mamy o niej żadnych informacji w oficjalnych sprawozdaniach. Z danych metrykalnych dowiadujemy się natomiast, że pierwszym nauczycielem (do 1850 r.) był tam Jakub Ratz (ur. 1825), syn Piotra i Elżbiety z Barczów. Wcześniej mieszkał on w kolonii Kostrów i był nauczycielem we wsi Wilczogęby (parafia Sadowne). Kiedy 5 czerwca 1849 r. poślubił Karolinę Ostreloff (ur. 1842), córkę Karola i Nepomuceny z Hornów, zamieszkał w Hucie Golicynów i zaczął uczyć miejscowe dzieci.
Kolejnym nauczycielem, który w latach sześćdziesiątych (1864) prowadził zajęcia w tej szkółce, był Jan Krasnodębski. Z zapisów metrykalnych wynika, iż urodził się ok. 1837 r. Związek małżeński zawarł z Bronisławą Złotkowską (ur. 1850) i zamieszkał z nią w Hucie Golicynów. Tutaj urodził się im syn Stanisław (08. 04. 1878 r.), który wkrótce zmarł (25. 01. 1879 r.). Jako wiejski nauczyciel Jan Krasnodębski cieszył się wielkim autorytetem, będąc wielokrotnie zapraszanym do udziału w różnych rodzinnych uroczystościach.
Pozytywne nastawienie księcia Sergiusza Golicyna do szkolnictwa ludowego bardzo ujemnie zostało ocenione przez późniejsze władze rosyjskie. Potwierdził to inspektor szkolny guberni siedleckiej Mikołaj J. Teodorowicz (ur. 1856) w swoim – nota bene bardzo tendencyjnym i antypolskim Opisie szkół i główniejszych miejscowości w guberni siedleckiej. Książę Sergiusz Golicyn – jego zdaniem – zamiast wybudować cerkiew i szkołę współziomkom sprowadzonym z głębi Rosji, czym mógłby ocalić ich narodowość i wiarę, wystawił – hutę szkła, i to z racji czysto komercyjnych! W ten sposób przyczynił się do wynarodowienia i spolszczenia ludności prawosławnej. Zarzuty Mikołaja Teodorowicza względem dziedzica starowiejskiego i jego twierdzenia o rzekomym osadnictwie rosyjskim są jednak bezpodstawne. Kwerenda ksiąg metrykalnych parafii starowiejskiej z całego XIX w. nie potwierdza tezy o rzekomym osadnictwie rosyjskim w tym rejonie Podlasia i stanowi wymysł na użytek ówczesnych władz carskich.
Kolejna szkoła elementarna na terenie dóbr starowiejskich w XIX w. została założona we wsi Golicynów w 1870 r., w trzecim roku po śmierci księcia Golicyna, kiedy majątkiem zarządzała jego żona Maria. Niektórzy historycy mówią o tej szkółce, że należy zaliczać ją do kategorii szkół tajnych. Przypuszczalnie mogła być taką jedynie w początkowym okresie, gdyż w późniejszych wykazach rządowych była wymieniana jako szkoła prywatna.
Na początku lat siedemdziesiątych zajęcia w niej prowadził wiejski nauczyciel – Józef Krasnodębski (ur. 1844). Razem ze swoją żoną Barbarą Jednorowską (ur. 1846) mieszkał w Golicynowie. Tutaj 6 sierpnia 1874 r. narodził się im syn Józef . Ku naszemu zdziwieniu, Józef Krasnodębski po kilku latach pracy porzucił zawód nauczyciela i przeniósł się do pobliskiej wsi Huta Golicynów, gdzie zaczął zajmować się kowalstwem. 7 grudnia 1876 r. doczekał się tutaj kolejnego dziecka – córki Marianny. Jak dotychczas nie mamy żadnych śladów, które podawałyby motywy jego odejścia od zawodu nauczyciela.
Szkoła w Golicynowie, po krótkiej przerwie w latach 1890-1892, wznowiła swoją działalność 21 marca 1892 r. Na lekcje prowadzone w prywatnym mieszkaniu uczęszczało w 1892 r. – 51 uczniów. 15 lipca 1892 r. w życiu tej prywatnej szkółki rozegrał się dramat: stary dom, w którym odbywały się lekcje, uległ pożarowi, a zajęcia z konieczności zostały przeniesione do innego lokalu.
W latach dziewięćdziesiątych, od 21 marca 1892 r. aż do 16 stycznia 1898 r., funkcję nauczyciela w prywatnej szkole w Golicynowie pełnił Jan Wycech ze wsi Wilczogęby (parafia Sadowne). Kiedy został przeniesiony do Cegłowa, zastąpiła go Waleria Wiecka, c. Ferdynanda, pochodząca z pobliskiego Stoczka. W Golicynowie uczyła ona przez trzy lata, od 18 czerwca 1899 r. do 1 kwietnia 1902 r.
Według Mikołaja Teodorowicza, prywatna szkoła w Golicynowie przestała istnieć w 1902 r.